Kto u nas dba o porządek?

 Wchodzi się do domku a tam czysty biały blat kuchenny, na stole pusto, żadnych okruszków, żadnych pestek po brzoskwiniach, brudnych talerzyków, nic. No dosłownie sterylna czystość. I nie żartuję :) Jak to osiągnęłam? 

Tu mogłabym przerwać, zrobić suspens lub zostawić jako zagadkę dla Czytelników :)

Ujawnię jednak ten domkowy fenomen od razu: u nas o porządek dbają mrówki. Nie, nie biegają z mini ściereczkami - wymuszają to na mnie :) Inni też trochę dbają, a przynajmniej starają się nie zostawiać po jedzeniu niczego. Bo prawda jest taka, że wystarczy chwila zapomnienia i nie umycia po sobie łyżeczki, kubeczka po soku, czy talerzyka z okruszkami ciasta, a od razu przybywa kilku małych zwiadowców, a po nich w krótkim czasie cała brygada. Uroki życia w drewnianym domku :)

Tak więc mamy czysto, sanepid mógłby wpadać w każdej sekundzie :)

 Podziwiam mrówczy świat. Zdarza mi się zapatrzeć na tych małych inteligentów, zazwyczaj zwiadowców pojedynczych, chodzą, myszkują (choć moje dzieci mówią, że mrówki nie myszkują, co najwyżej mrówkują 😄 ) Szanuję ich za sumienność i empatię. Za społeczny kodeks. Gdy którejś mrówce coś się stanie, przybywa inna i ją wspiera, czasem zabiera. 

Gdyby nie to, że wolę mieć jednak domek bez mrówek, niż z mrówkami, to pewnie uczyłabym się od nich. Nie wiem ile żyje mrówka, jeśli dane jej jest życie bez ludzkiej złośliwości, ale energii ma do pozazdroszczenia :)

Poniżej fotki z dzisiejszego poranka, z mrówką oczywiście, a jakże ;)




Komentarze

Popularne posty